Drodzy, drogie! Za nami ciężki dzień. Nie poddajemy się. Miasto jest nasze, a pustostany w ręce wyobraźni! Tutaj macie notatkę prasową ze szczegółami wydarzeń. Więcej przemyśleń i planów będziemy wrzucać na dniach. Jak zawsze - Wasze wsparcie dzisiaj było dla nas mega ważne i dziękujemy za nie bardzo! Stay tuned ❤
Dzisiaj 27.02.2024 o 10 grupa zamaskowanych mężczyzn wraz z komornikiem, w eskorcie policji weszła na teren skłotu Zaczynu przy Kamionkowskiej 50 w Warszawie. Komornik twierdząc, że ma sądowy nakaz eksmisji, którego nie dał nam w spokoju przeczytać, rozpoczął zabezpieczanie i przeszukiwanie obiektu. Byliśmy zaskoczeni. Na żaden podany przez nas adres korespondencyjny nie przyszło zawiadomienie o toczonej sprawie sądowej, ogłoszonym wyroku ani planowanej dacie eksmisji.
Policja w pełnym rynsztunku do tłumienia zamieszek zablokowała z dwóch stron dojazd do budynku. Uniemożliwiła kontakt z osobami przebywającymi w środku, nie pozwalała pełnomocniczce ani posłance Dorocie Olko wejść do budynku i porozmawiać ze skłotersami. Nie stawialiśmy oporu, powtarzaliśmy, że opuścimy budynek, jeśli zostanie nam umożliwiony kontakt z pełnomocniczką. Do pozostałych nadużyć można zaliczyć brak udzielenia informacji pełnomocniczce o tym, kto dowodzi operacją, jaka jest jej podstawa prawna oraz cel. Nikt z osób przez nas upoważnionych nie został dopuszczony do monitorowania czynności podejmowanych przez policję.
Jednocześnie czynności prowadziła prywatna firma ochroniarska. Wśród nich były osoby, które już wcześniej usiłowały na zlecenie Beaty Fronc, wyrzucić nas nielegalnie z budynku. Ochroniarze działali w pełnym porozumieniu z policją. Zarówno ochroniarze jak i funkcjonariusze byli agresywni werbalnie. Każda z osób dostała dwie minuty na zabranie swoich rzeczy osobistych, co oczywiście nie wystarczyło, żeby zabrać wszystko. Ponad to w między czasie firma ochroniarska rozkradała elektronarzędzia i pieniądze, które znajdowała podczas przeszukiwania kolejnych pomieszczeń. Beata Fronc twierdziła, że nasze rzeczy to śmieci i odmawiała wydłużenia czasu ich zabrania oraz pomocy posłanki i pełnomocniczki przy ich wynoszeniu. Niejednokrotnie policja zostawiała nas w zamknięciu z zamaskowanymi ochroniarzami.
W tym czasie na ulicy zebrała się grupa osób okazujących solidarność z miejscem i sprzeciw wobec takich praktyk. Funkcjonariusze, którzy blokowali ulice, grozili, że użyją przemocy wobec pokojowo protestujących osób. Prowokowali konfrontacje, naruszając nietykalność cielesną protestujących.
Ostatecznie, wszyscy zostaliśmy wyprowadzeni z budynku. Nie stawialiśmy oporu. Chwilę po wyjściu ostatniej osoby na obiekt weszła ponownie firma ochroniarska. Obawiamy się, że reszta naszych rzeczy osobistych została przez nich rozkradziona. Domagamy się wpuszczenia nas do budynku w celu zabrania pozostawionych tam cennych rzeczy osobistych. Wylądowaliśmy na ulicy bez ubrań, rzeczy pierwszej potrzeby oraz cennych przedmiotów osobistych.
Coraz więcej pustych domów będzie też trzemane pod spekulacje przez spółki akcyjne. To już nawet nie są normalne czynszojady czekające pod drzwiami, żeby zedrzeć z człowieka pieniądze, tylko wyzysk na skalę przemysłową.